niedziela, 12 lipca 2015

rozdział siódmy


     - Lysandrze nie wyciągaj pochopnych wniosków, proszę. - jęknęłam błagalnie, lecz nim moja wyciągnięta dłoń mogłaby ułożyć się na szorstkim materiale jego kurtki, niezręczną sytuację panującą wokół nas przerwał przeciągliwy pisk, krzyk oraz wyraźny odgłos obijających się o podłogę obcasów. Poczułam, że zatopiony w moich włosach podbródek Kastiela odwraca się w stronę dobiegających dźwięków. Moja ręka zawisła w powietrzu. Razem z wciąż podirytowanym białowłosym odchyliłam głowę w bok, by również móc zrozumieć źródło tych wrzasków. Przed oczami znienacka mignęły mi trzy wysokie i bardzo zgrabne kształty, pierwszy z nich jednak, po chwili rzucił się w naszą stronę, przykrywając mi twarz burzą blond loków. Pachnąca fiołkami dziewczyna znienacka rzuciła się na Kastiela, a jej duży biust przydusił mnie tak gwałtownie, że aż zaczęłam się dusić. Przestraszyłam się. Zaskoczona zakrztusiłam się śliną i zaczęłam kaszleć.
- Kassi! - piszczała z entuzjazmem nastolatka. 
- Mhhmm! - wyburczałam ja, próbując uwolnić przy tym twarz. Na szczęście w miarę szybko zainterweniował Lys, który pociągnął mnie mocno za ramię. Gdy do moich płuc ponownie napłynęło powietrze, z ulgą poczułam jak odbijam się od torsu Lysandra i po chwili moje ramiona zostają przykryte jego kościstymi dłońmi.
- Wszystko okej? - spytał mnie grzecznie. Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem, który odwzajemnił, po czym położyłam sobie rękę na piersi i westchnęłam ciężko.
- Życie przebiegło mi przed oczami... - stwierdziłam żartobliwie.
- Może mi też ktoś by pomógł?! - warknął nagle Kastiel. Słysząc jego desperacką prośbę niechętnie wyrwałam się z hipnotyzującego spojrzenia białowłosego i skupiłam całą moją uwagę na czerwonowłosym buntowniku. Biedak był cały blady i zerkał na nas błagalnie. Blondwłosa dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję po czym, przywarła muśniętymi błyszczykiem wargami do jego policzka. Ubrana była w bardzo obcisłą tunikę w piaskowym kolorze, długie oraz opinające jeansy do kostek, złote dodatki i bardziej wysokie niż mogłoby się wydawać buty na obcasie obłożone panterką. Była ładna, może nie w moich gustach ale urodą wprawiała mnie w lekkie kompleksy: miała śliczną brzoskwiniową skórę, twarz w kształcie serca, pełne usta, szmaragdowe oczy i mały pieprzyk pod prawym okiem. Nie wiem czemu, ale w sercu poczułam mimowolne ukłucie zazdrości. Odwróciłam speszona wzrok.
    - To jego dziewczyna? - spytałam niepewnie wciąż trzymającego mnie Lysa. Ten uśmiechnął się kwaśno i nachylił się w moją stronę.
- To jest Amber, siostra Nataniela. Bardzo lubi Kastiela, ale jak widzisz raczej nigdy nie będą mieli przyjemności bycia w związku. Kastiel jej nienawidzi... - wyszeptał mi dyskretnie do ucha. 
- Och, rozumiem. - odparłam nie ukrywając przy tym zdziwienia. Czemu nie mógłby się z nią związać? Wydaje mi się, że pasowaliby do siebie jak dwie krople wody w jeziorze.
     Gdy Amber nareszcie odczepiła usta od twarzy buntownika, z rozbawieniem zauważyłam błyszczący ślad jaki pozostał mu na policzku, powstrzymując więc śmiech wystąpiłam do przodu, po czym zwracając na siebie uwagę nastolatki, wyciągnęłam do niej otwartą dłoń.
- Cześć. - powiedziałam przyjaźnie. 
- Yyy... cześć. - odrzekła ilustrując mnie krytycznym wzrokiem. Nie pofatygowała się, by uścisnąć mi rękę, przez co zawstydzona opuściłam ją i popatrzyłam się na nią zdziwiona.
- Jestem Debra, miło mi cię poznać. - dodałam co raz bardziej skruszona jej miażdżącym moje kości spojrzeniem. Dziewczyna wychyliła biodro w prawo, po czym oparła na nim zamkniętą pięść.
- A ja Amber, dziewczyna Kastiela. - Buntownik wytrzeszczył oczy, kiedy usłyszał jej wyznanie a ja zachichotałam serdecznie.
- Nie jesteś moją!...
- Naprawdę wspaniała z was para - Nim Kas mógłby cokolwiek powiedzieć, ja wyszczerzyłam się miło do niego i Amber. Nastolatka na to po raz pierwszy się do mnie uśmiechnęła, ukazując przy tym rząd perfekcyjnie wybielonych zębów prostych oraz ładnych jak w reklamach pasty do zębów.
- Tak uważasz? To bardzo miłe z twojej strony! - zaszczebiotała. 
    Nagle, kątem oka zauważyłam jak dwa wcześniej pojawione się z Amber kształty znikają na schodach kierując się na parter. Zaciekawiło mnie to ale postanowiłam nie komentować i grzecznie skupić się na konwersacji z "dziewczyną Kastiela"
    - A ty jesteś dziewczyną Lysa? - spytała mnie znienacka. Moje policzka pokryły się nagłą czerwienią. No tak... przecież wciąż staliśmy przyciśnięci do siebie jak para magnesów. Zarumieniona odskoczyłam błyskawicznie od Lysandra, po czym ignorując zdezorientowaną blondynkę pokręciłam szybko głową.
- N-Nie jesteśmy parą!!... - krzyknęłam, przez co moja wiarygodność drastycznie zmalała. Moje wewnętrzna bogini wykonała artystycznego faceplama, wzdychając przy tym.
- Amber, wydaje ci się, że ten kłapołuchy mógłby mieć takiego rudzielca za dziewczynę? - warknął przez zęby czerwonowłosy.
- A czemu by nie? - Amber miała bardzo wysoki sopran gdy mówiła, co powoli zaczynało być irytujące.
    - Ja... - burknęłam cicho.
- Debra!! - Czyiś głos nagle wykrzyczał moje imię, tak głośno, że wszyscy odwróciliśmy się żeby zobaczyć kto robi tyle rumoru. Był to zdyszany Nataniel, który z szerokim uśmiechem na ustach i teczką z dokumentami pod pachą zmierzał w naszą stronę eleganckim krokiem, godnym profesjonalnego tancerza. Mimowolnie na moje wargi wstąpił lekki uśmiech, widząc jak beztroski się wydawał. Kastiel przeklął pod nosem, a Amber najeżyła się jak oburzona kotka.
- Cześć. - powiedziałam miło, gdy dotarł do nas i stanął obok swoje siostry. Oczy lśniły mu podekscytowaniem.
- Skoro postanowiłaś odpuścić sobie lekcje, to może pójdziesz ze mną do pokoju gospodarzy? Masz kilka papierów do podpisania. - zapytał, choć nie było w tym ani grama nagany, tylko entuzjazm przez który przez chwilę zastygłam w bezruchu.
- Ja... ee, no dobrze. - stwierdziłam, ignorując przy tym zapach podstępu, którym emitował na pięć kilometrów.
   Niespodziewanie gospodarz złapał mnie delikatnie za nadgarstek, po czym pośpieszająco ruszył w stronę zejścia na parter. Dałam mu się pociągnąć gdyż byłam zbyt zdziwiona, by mój umysł mógł normalnie funkcjonować.
- Widzimy się później! - zdążyłam jeszcze krzyknąć do gapiącej się na nas trójki, po czym zeszłam po stopniach znikając razem z gospodarzem na głównym korytarzu.

4 komentarze:

  1. Co ten Nataniel kombinuje? Co on chce? Jestem bardzo zaciekawiona.
    Pisz szybko następny bo nie mogę się doczekać. :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog padł ofiarą LBA >:) więcej ---> http://slodkie-szalenstwo.blogspot.com/2015/07/d-lba.html

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na następny rozdział jestem ciekawa co Nataniel kombinuje ..
    pozdrawiam i życzę weny .

    OdpowiedzUsuń
  4. Nath kombinuje ! ^^ Super ! Dawno nie wchodziła do ciebie... Chyba tak z pare tygodni i pozwoliłam sobie na ponwne przeczytanie twojego bloga. ^.~

    OdpowiedzUsuń