B O H A T E R O W I E
Pamiętnik Debry, Jessicy, Elisabeth White
Kastiel... ech, tak właściwie to kim jest Kastiel? Nie jestem tego pewna. Nie należy do miłych typów, jest opryskliwy, chamski i jeśli nie przyłożysz mu pistoletu do głowy, to nigdy nie powie ci dziękuje. Chcąc nie chcąc, jednak muszę powiedzieć, że jestem mu wdzięczna, za to, że poprowadził mnie i mojego brata, do naszego domu. Bez niego pewnie byłoby po nas, choć trochę zawstydza mnie fakt, że śledził nas przed pokazaniem się. Bóg wie co usłyszał, ale lepiej nie wnikać w ten temat. Proszę cię, nie mów nikomu to co teraz napisze: ja lubie Kastiela. Tak... napisałam to! Jego charakter idealnie odzwierciedla mój. Niby nie dogaduje się z nim, ale tak na prawdę to szybko znaleźliśmy wspólny język. Jest... spoko? Grrr, nie wierzę, że to powiedziałam. Mam nadzieje, że go jeszcze spotkam, bo należy mu się kolejna porcja kopów za nazwanie mojego imienia chujowym! Przygotuj się czerwona małpo, ponieważ Debra właśnie zadomowiła się w Forks i szybko z niego nie zniknie. Będę twoim koszmarem, buahaha! Im dłużej o nim myślę tym bardziej wydaje mi się dziecinny i nie odpowiedzialny. Zawsze ma odpowiedź na wszystko, co mnie niezwykle irytuje, ale po spędzeniu z nim nocy i oprócz zyskania ogromnej malinki, okazało się, wcale nie jest psychopatą o którego go podejrzewałam. Powinien sobie urządzić wizytę u psychologa, zboczony narcyz od siedmiu boleści, jak nic!
Col nigdy nie należał do osób które mogłyby mi przypaść do gustu.
Według mnie jest chamski, postrzegający jedynie stereotypy i nie mało narcystyczny. Szczerze irytuje mnie jego bezczelne zachowanie oraz głupie odzywki, jednak będąc osobą która zazwyczaj nie bywa nie kultularna, chcąc nie chcąc codziennie obdarowuje go promiennymi uśmiechami. Pomijając jednak jego zepsuty do szpiku kości charakter, jego aspekt zewnętrzny jest naprawdę onieśmielający: zgrabna sylwetka, eleganckie dłonie, perfekcyjnie blada, pociągła twarz, blade usta, zadarty nos oraz para srebrnych jak średniowieczne miecze tęczówek odbierających dech w piersiach... ech, i te wszystkie wspaniałe rzeczy w jednym nastolatku, którego uśmiechy zamrażają krew w żyłach. Aktualnie nie wiem jak się przy nim zachowywać. Kto wie, może kiedyś zostaniemy przyjaciółmi? Wątpie... choć trochę również na to licze.
Hah, o to przed wami niziutki Mike z nastroszonymi włosami i niebieskimi oczami, zmieniającymi się w piwne podczas słonecznych dni. Szczerze mówiąc od samego początku wydał mi się śmiesznym typem, którego uśmieszek nieudolnie ukrywa chęć psot i robienia żartów. Jest trochę niestosowny, a jego odzywki są godne dzieci z przedszkola, ale i tak nie raz mnie rozśmieszył. Najbardziej onieśmiela mnie jednak jego spojrzenie, gdy z nim rozmawiasz zawsze patrzy ci woczy, a ich błysk wręcz hipnotyzuje... nie jestem w stanie tego opisać. To tak jakby każda porządana przez niego informacja wychodziła za moich ust, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Mike flirciarz, Mike komik, Mike idiota... Mike, Mike, Mike. Czy mi się wydaje, czy jest niezwykle uroczy? Aż mam ochotę szarpać go za polika, z całej tej słodyczy.
Wiesz co pamiętniczku? Opisanie przeze mnie Kentina jest chyba niemożliwe, bo ja... ja go serio nie rozumiem. Jest słodki, miły, życzliwy ale i nie ufny oraz strasznie niedostępny. Ma wspaniały uśmiech, goszczący na miękkich wargach w ciepłym kolorze, a jego wojskowy styl ubierania jest czymś co mi się w nim niezwykle podoba, gdyż dodaje mu specyficznego uroku, pomijając fakt, że pod cienkim podkoszulkiem dobrze widać jego świetnie wyrzeźbione mięśnie... *rumieniec* o czym ja mówie? Jezu! Kentin jest po prostu empatycznym chłopakiem którego bardzo polubiłam okej? Gdyby był trochę bardziej towarzyski i mniej tajemniczy to pewnie cały czas bym za nim goniła, co nawet teraz robi już połowa kobiecej części szkoły. Mam nadzieje, że poznamy się lepiej. Jestem mu winna kawę czy coś... po koleżeńsku ma się rozumieć!
Nataniel to taki miły i opiekuńczy chłopak... jest bardzo pomocny, profesjonalny w tym co robi oraz uderzająco przystojny (Zaraz... co jedno ma do drugiego?!) co mnie szczerze onieśmiela. Uwielbiam jego bursztynowe spojrzenie. Jest jak ciepły karmel na moich napiętych nerwach. Jedyną jego wadą jest to, że często bywa sztywny, a jego żarty nie jednego człowieka, by powaliły. Biedak... no ale nie można być perfekcyjnym we wszystkim, prawda? A jego postawa, oraz zachowanie są naprawdę prefekcyjne. Co jest dokładnym przeciwieństwem kogoś innego [czytaj: Kastiela] kogo pomijając dowiedziałam się, że nienawidzi. Naprawdę! Podobno razem z Kastielem gryzą się praktycznie codziennie i piorą brudy na szkolnym korytarzu! Nataniel jest też wysoki, dyskretnie umięśniony i słodki a sposób w który chodzi można bezkarnie porównać do ruchów profesjonalnego tancerza. Czasami mam ochotę wparować do pokoju gospodarzy gdzie pracuje, złapać go za rękę i na siłę wyciągnąć na dziedziniec, żeby zjeść z nim lunch, pośmiać się trochę i może też porozmawiać mniej formalnie... to trochę boli... mam nadzieje, że kiedyś zrozumie iż życie to nie tylko papierkowa robota i, że warto się czasami zabawić.
Jejku... nie wiem co powiedzieć, jak ubrać myśli w słowa, gdy patrzę na Lysandra. On jest takim "specyficznym" chłopakiem, i oczywiście nie chodzi mi tu o jego aspekt czy ubieranie się w wiktoriańskie stroje. Tym słowem raczej opisuje jego styl bycia, pogmatywany oraz lekko tajemniczy charakter od którego dostaje dreszczy na plecach i szarmanckie maniery którymi codziennie rozjaśnia mi poranki. Naprawdę wspaniały z niego przyjaciel, nigdy o nic nie wypytuje ale kiedy przychodzę żeby mu się wygadać, słucha mnie uważnie a jego dwukolorowe tęczówki wydają się zauważać tylko mnie, jakbym była całym jego światem. Jest spokojny, kreatywny, bardzo zamknięty, ale też trochę skomplikowany, przez co nie łatwo nawiązać z nim konwersacje. Nigdy nie wiem co go obrazi, a co sprawi przyjemność... to trochę stresujące.
Mam dość dziwne wrażenie, że Edward to nie do końca zwykły chłopak. Nie wiem... może to przez jego imię, lub czysto złote oczy od których, nie sposób odwrócić wzrok? Na ten moment niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na połowę męczących mnie pytań. Mam jego numer. Pamiętam jego nazwisko. Pamiętam też dokładnie jego chłodną skórę i miękki uśmiech pomieszany z zadziornym śmiechem. Intryguje mnie nie mało ten chłopak. Chyba powinnam napisać, czy chociaż umówić się z nim na kawę. Vincent na pewno nie będzie zadowolony, ale no... niezbyt obchodzi mnie jego, jak i kastiela czy Lysandra zdanie.
Nataniel to taki miły i opiekuńczy chłopak... jest bardzo pomocny, profesjonalny w tym co robi oraz uderzająco przystojny (Zaraz... co jedno ma do drugiego?!) co mnie szczerze onieśmiela. Uwielbiam jego bursztynowe spojrzenie. Jest jak ciepły karmel na moich napiętych nerwach. Jedyną jego wadą jest to, że często bywa sztywny, a jego żarty nie jednego człowieka, by powaliły. Biedak... no ale nie można być perfekcyjnym we wszystkim, prawda? A jego postawa, oraz zachowanie są naprawdę prefekcyjne. Co jest dokładnym przeciwieństwem kogoś innego [czytaj: Kastiela] kogo pomijając dowiedziałam się, że nienawidzi. Naprawdę! Podobno razem z Kastielem gryzą się praktycznie codziennie i piorą brudy na szkolnym korytarzu! Nataniel jest też wysoki, dyskretnie umięśniony i słodki a sposób w który chodzi można bezkarnie porównać do ruchów profesjonalnego tancerza. Czasami mam ochotę wparować do pokoju gospodarzy gdzie pracuje, złapać go za rękę i na siłę wyciągnąć na dziedziniec, żeby zjeść z nim lunch, pośmiać się trochę i może też porozmawiać mniej formalnie... to trochę boli... mam nadzieje, że kiedyś zrozumie iż życie to nie tylko papierkowa robota i, że warto się czasami zabawić.
Jejku... nie wiem co powiedzieć, jak ubrać myśli w słowa, gdy patrzę na Lysandra. On jest takim "specyficznym" chłopakiem, i oczywiście nie chodzi mi tu o jego aspekt czy ubieranie się w wiktoriańskie stroje. Tym słowem raczej opisuje jego styl bycia, pogmatywany oraz lekko tajemniczy charakter od którego dostaje dreszczy na plecach i szarmanckie maniery którymi codziennie rozjaśnia mi poranki. Naprawdę wspaniały z niego przyjaciel, nigdy o nic nie wypytuje ale kiedy przychodzę żeby mu się wygadać, słucha mnie uważnie a jego dwukolorowe tęczówki wydają się zauważać tylko mnie, jakbym była całym jego światem. Jest spokojny, kreatywny, bardzo zamknięty, ale też trochę skomplikowany, przez co nie łatwo nawiązać z nim konwersacje. Nigdy nie wiem co go obrazi, a co sprawi przyjemność... to trochę stresujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz